Nowe koniki i kolejne serce z różami

Po tak długim milczeniu chciałabym usprawiedliwić swoją nieobecność. Ważne sprawy rodzinne spowodowały moje oddalenie od bloga, a właściwie od komputera. Remont w domu, także nie sprzyja przesiadywaniu przed jego monitorem;)
Dopiero dzisiaj mogę poświęcić chwilę by zorientować się co nieco w blogowym światku. Pierwsze co mnie uderzyło i zdumiało to ilość osób, która zgłosiła chęć udziału w moim candy... w najśmielszych wyobrażeniach nie przypuszczałam, że odzew będzie tak wielki!!!
Z całego serca dziękuję za wszystkie życzenia i ciepłe słowa:) Mam nadzieję, że zarówno osoby, które mnie regularnie odwiedzały jak i te które dopiero teraz, dzięki candy trafiły na mój blog, będą stale moimi gośćmi:))) Ze swej strony postaram się Was nie zawieść i dzielić się nadal swoją wiedzą i tym co stworzę:)
Widzę, że w czasie mojej nieobecności wiele z Was nie próżnowało, będzie mi bardzo trudno znaleźć czas by wszystkie Was odwiedzić i pozostawić swój ślad, dlatego proszę wybaczcie mi, jeśli jakiś post pozostawiłam bez komentarza:)))
Jeszcze króciutko o Wielkim spotkaniu podlaskich i nie tylko - zakręconych rękodzielniczek. Spotkanie zawdzięczamy Krzysi i Madziuli, które nie szczędziły czasu i energii, by zebrać nas wszystkie w jednym miejscu. Nie będę tu się rozpisywać, zapraszam tylko do obejrzenia zdjęć zgromadzonych prac oraz oczywiście ich autorek. Inne zdjęcia oraz bardziej szczegółowe relacje ze spotkania udostępnione przez organizatorki na ich blogach:) Oj działo się działo!!!
A... są plany na kolejne spotkanie we wrześniu :)))
W końcu czas na moje ostatnie prace. Szycie koników tak mi się spodobało, że powstały jeszcze trzy w innej kolorystyce. W sumie samego szycia na maszynie w tym nie ma wiele, większość detali wykonana ręcznie, igiełką. Szczególnie dużo pracy miałam przy przyszywaniu grzywy. Przy czwartym koniku doszłam już do takiej wprawy, że zrobiłam ją w czasie o połowę krótszym niż w przypadku pierwszego;)))










Na koniec kolejne serce zdobione kręconymi różami i haftowanymi zawijasami, które otrzymała w prezencie moja znajoma Zocha- a na marginesie to jej zawdzięczam swój nick- to ona mnie czasem "przezywa" Jolinką:)))